Ostatnio zauważyłam, że coraz częściej można natknąć się na czyjąś kopię. W najbliższym otoczeniu na pewno można znaleźć parę przykładów. Zastanawia mnie trochę, jak można czerpać satysfakcję z czegoś, co praktycznie ściągnęło się od jakiegoś znajomego (chyba nikt mi nie powie, że oryginalna jest osoba, która zaczyna robić to samo co jej kolega czy koleżanka). Wydaje mi się, że oryginalność jest dziś w cenie i wcale nie trzeba robić czegoś, czego jeszcze nigdzie nie było, ale wystarczyłaby choć odrobina wysiłku umysłowego by zrobić coś wartego podziwu albo przynajmniej zauważenia.
Każdy ma chyba inny pogląd na takie sprawy, indywidualne pole widzenia i inaczej ocenia co jest kopią a co nie. Myślę jednak, że ślepe podążanie za pomysłami znajomych czy chociażby ich stylem bycia jest zupełnie bezsensowne. Od jakiegoś czasu kieruję się zasadą twórzmy, a nie odtwarzajmy i czuję się z tym bardzo dobrze. Nigdy nie chciałam być naśladowcą czyichś kroków, nie chcę robić takich samych zdjęć jak inni ani nie chcę wyglądać jak dziewczyna widziana na ulicy. Mam w sercu indywidualność i czuję, że to jest moja siła. Znajdźcie w sobie właśnie tą cząstkę mówiącą 'chcę być sobą i iść własną drogą'. Gwarantuję, że to świetne uczucie i na prawdę warto poświęcić chwilę by zmienić coś na lepsze ;)
nie podoba mi się firana, a diabeł tkwi w szczegółach ;) psuje efekt
OdpowiedzUsuń