1 maja 2013

You put my love on top








Niby proste - pstryknąć kilka zdjęć, zmienić kolory, dodać kontrastu, okrasić paroma inteligentnymi (lub przynajmniej mającymi stwarzać takie pozory) słowami i tyle. Czy moja praca kończy się na samym stwarzaniu pozorów? To co widzicie jest efektem finalnym po tym, jak poświęcam czas na wizualizowanie tego jak ma to wszystko wyglądać, spędzam godziny przed monitorem obrabiając i szukając sposobów na ulepszenie tych wszystkich pikseli i wydobycie ze zdjęcia tego na czym mi zależy. Kiedyś wydawało mi się to łatwiejsze; pójść, popstrykać, nałożyć filter i gotowe, jarajcie się! Mimo woli zrobiłam sobie przerwę i starałam się zrozumieć samą siebie. Nie wiem co się we mnie złamało, ale wszystko wygląda już inaczej. Potrzebuję mobilizacji (której niechybnie dały mi zdjęcia, które dziś przez kilka godzin obrabiałam) i modelek. Tak na prawdę to jest moim największym problemem - nie mam komu robić zdjęć. 
Zaplanowałam sobie sesje z tegorocznymi maturzystkami, więc będziecie musieli trochę poczekać na kolejne prace. Niemniej jednak obiecuję, że postaram się wyciągnąć kogoś na zdjęcia już niedługo, ponieważ chęć tworzenia dziś rano skumulowała się we mnie i czeka tylko na moment kiedy będzie mogła "wystrzelić". Muszę się pospieszyć, by nie zgasła. 






2 komentarze:

  1. robilaś kiedyś zdjęcia takiej ślicznej dziewczynie z koczkiem, miała taką delikatn urode i charakterystyczne pierzyki...chętnie zobaczyłabym ją jeszcze raz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie chodzi o Darię - jedną z "moich" maturzystek :)
      Skoro tak, to po maturach zabieram ją czym prędzej na zdjęcia! :)

      Usuń